Wiek XVII to czas, kiedy w Europie w sposób bezpardonowy rozprawiano się z czarami, klątwami, alchemikami i wiedźmami. Również w Zamościu na śmierć na palącym stosie skazywano kobiety oskarżone o czary. Historia zna przypadek, kiedy czarownicę stracono za pomocą katowskiego miecza. Do dziś dnia zjawia pojawia się na ulicach miasta, wędrując i roznosząc zapach ziół. Jej klątwa rzucona przed śmiercią trwa do dziś i nie zanosi się aby kiedyś mogła się odwrócić.
Niezwykle uzdolniona zamojska ormianka
Historia miała miejsce w czasach panowania III ordynata Jana Sobiepana. Żyło w mieście małżeństwo Ormian ? Bielenkowiczów, które miało syna Pawła. Ojcem rodziny był kupiec Maciej, a jego żona Katarzyna była obdarzona niezwykłymi zdolnościami: umiała czytać, posługiwała się kilkoma językami, władała bronią, jeździła konno, zjawiania się tam, gdzie potrzebna była pomoc. Raz uratowała swojego męża, który wracał z wyprawy handlowej. Kiedy do Zamościa zbliżały się wojska Bohdana Chmielnickiego, siejące wokół siebie pogrom, Maciej uciekał co sił na koniu. Niestety zwierzę złamało nogę i mężczyzna żegnał się już w duchu ze swoją rodziną. Wtedy w przebraniu żołnierza przybyła Katarzyna. Znalazła go i wybawiła od nieszczęścia.
W czasie oblężenia przez Szwedów Zamościa rodzina Bielenkowiczów brała czynny udział w obronie miasta. Maciej roznosił żywność, natomiast Katarzyna opiekowała się rannymi. Dzięki temu stali się w mieście szanowaną rodziną. Z czasem Maciej został radnym miejskim. Wraz z rozwojem jego kariery coraz mniej czasu spędzał z rodziną. Pochłaniały go interesy, sprawy miasta, coraz częściej przesiadywał na hulankach i popijawach. W Zamościu działo się coraz gorzej, ludzie schodzili na zła drogę. Zaczęła panować niesprawiedliwość w wydawanych przez radę miejska wyrokach. Miastem wstrząsnęła zbrodnia dokonana na kustoszu zwierzynieckim – Lipnickim. Na śmierć skazano nie tylko mordercę, ale również jego żonę i służbę. Jedna ze skazanych oczekiwała dziecka, w związku z czym budziła powszechne współczucie. Sprawa jej ułaskawienia trafiała do samego Jana Sobiepana, który utrzymał wyrok w mocy. Katarzyna nie mogła pogodzić się z niesprawiedliwymi wyrokami oraz z tym, że zeznania wymuszane były nieludzkimi torturami.
Rodzinne nieszczęście
Również rodziny Macieja, który został wójtem miasta, nie ominęło nieszczęście. Ich syn Paweł, został mocno zbity przez Teodora Zerebkowicza, a po kilku dniach zmarł. Wyrok jaki wydano na oprawcę nie był zadowalający dla Katarzyny. Rodzina już nie zaznała spokoju. Maciej coraz więcej pracował, natomiast jego żona odwiedzała domy, w których potrzebna była pomoc. Zaczęła zagłębiać się w księgi i poznawać tajemne zaklęcia. Gdy po jednej z libacji Maciej zachorował na tajemniczą chorobę, jego przyjaciele oskarżyli Katarzynę o próbę otrucia i skazali ja na więzienie. Wyszła dzięki wstawiennictwu męża.
Z czasem w Zamościu pojawiły się pierwsze pogłoski o czarownicach. Na przesłuchiwanych kobietach siłą wymuszano zeznania. Wśród wskazanych pojawiła się również Katarzyna. Sama nie rozumiała dlaczego ktoś właśnie w niej widział czarownicę.
W maju 1664 roku zapadł na nią wyrok – śmierć na stosie. Karę złagodzono ze względu na stanowisko męża, a śmierci miała zostać wymierzona katowskim toporem.
Przed śmiercią wójtowa rzuciła prorocze słowa: “Ponieważ z pałacu nie wyszła sprawiedliwość, to sąd w pałacu zamieszka. I nie prędzej go opuści niż własne okowy postawi. Oto nim rok minie wzywam dumnego ordynata na sąd boży. A nie zostanie po nim żaden dziedzic. I nad Zamościem zawisną czarne chmury.”
Wójt szybko pocieszył się po śmierci żony. Niespełna trzy miesiące później ożenił się z kobietą budzącą wiele podejrzeń oraz powszechne zgorszenie. Po czterech latach Maciej zmarł.
Niecały rok po śmierci Katarzyny, w Wielki Piątek 1655 roku, Jan Sobiepan zachorował. Umarł w Poniedziałek Wielkanocny nie pozostawiając po sobie potomka. Po jego śmierci rozgorzał spór o ordynację. Do dziś dnia pałacu Zamoyskich jest siedzibą sądu.