Noclegi Zamość - Villa Morando

Zamojska legnda o Halszce

Legenda o pięknej Helence

Mieszkała w Zamościu, w czasach panowania Jana Sobiepana Zamoyskiego,  sierota o imieniu Helenka.  Opiekował się nią Bazyli Rudomicz, rektor Akademii Zamojskiej i przyjaciel III ordynata, który spędzał z nim dużo czasu rozmyślając przy sporych ilościach trunków. Dom rodzinny Halszki napadli kozacy Chmielnickiego. Chatę spalili, ojca zabili, matkę zabrali w  jasyr, a ona cudem ocalała.

Dziewczyna chowała się dobrze często rozmyślając o domu i rodzinie. U Bazylego Rudomicza szlifowała swoje umiejętność wyszywania haftów, jej prace często zdobiły kościelne ołtarze oraz liturgiczne szaty.

Kiedy Szwedzi odpuścili oblężenie Zamościa Jan Sobiepan zapragnął urządzić w pałacu uroczystość na chwałę dnia odejścia obcego wojska spod murów. Na zabawę zaprosił ważniejszych mieszczan, zacne osoby oraz rektora Akademii. Sobiepan zapragnął zaprosić również kuzynkę Bazylego, Halszkę, która wpadła mu w oko. Jak wiadomo Ordynat miał kochliwe serce.

Dziewczynę poznał wcześniej, kiedy przychodził w odwiedziny do jej opiekuna. W czasie posiadówek zainteresował się jej talentem i kazał sobie wyszyć chorągiew z herbem rodziny Zamoyskich. Jednak dziewczyna nie odpowiadała na jego zaczepki. Z ulicznych rozmów wiedziała, że przez jego pałac przechodzą liczne kobiety, a ona gardziła takim zachowaniem.

Kiedy Halszka dowiedziała się, że ordynat nalega, żeby przyszła na bal domyślała się co może ją spotkać. Nie chciała zostać kolejną kochanką. Natomiast Bazyli Rudomicz po cichu snuł plany ich małżeństwa. Serce nie sługa. Być może Jan zakocha się i ożeni się z biedną dziewczyną. W myśl planu wyprawił swoją podopieczną na ucztę.

Kiedy III Ordynat bawił się w najlepsze, opowiadając o przygodach ze Szwedami, zauważył obecność Halszki. Zaczął się nią interesować, zaprosił ją do stołu na miejsce przy swoim boku. W tańcu, Sobiepan, powiedział jej, że od jutra zamieszka w jego pałacu, zostanie obsypana złotem i klejnotami. Zmieszana dziewczyna odpowiedziała, że na balu jest wiele panien, które są ładniejsze i bogatsze od niej. Na to Jan odpowiedział, że traktuje ją jako zdobycz tym cenniejszą, że potrafiła mu odmówić, gdy wiele kobiet na taka propozycję by przystało.

– A więc waćpan chcesz mnie wziąć w jasyr, jak brankę, tak jak Tatarzy wzięli moją matkę!  – Odparła na zaloty. Na to Zamoyski rozjuszył się i powiedział, że nie spodziewał się takiej zniewagi z jej strony. Stwierdził, że poskarży się jej opiekunowi.

Dziewczyna wybiegła z sali na wysoki taras, z którego rozpościerał się widok na Zamość. Do głowy przychodziły jej różne myśli jak wybrnąć z zaistniałej sytuacji. Przypomniała sobie zdarzenia z młodości, dom, matka i ojciec. Wspięła się na balustradę i skoczyła. Rano znaleziono jej ciało.

Od tego czasu po korytarzach pałacu Zamoyskich błąka się duch młodej Halszki. Wiele razy Jan Sobiepan spotykał ją w nocy w swojej sypialni jak patrzyła na niego. Doprowadziło to ordynata do coraz większej rozpusty i częstszego zaglądania do kieliszka. Zmorę widywała również jego żona, Maria Kazimiera d’Arquien, która nie zaznała szczęścia w pałacu Zamoyskich.

 

 

 

O autorze Zobacz wszystkie posty

Tomek Wątły

Redaktor - dziennikarz gazety "Echa Roztocza", pasjonat historii Zamościa i znawca arcyciekawych szczegółów tego miasta. Prywatnie miłośnik roztoczańskich cudów natury - działa na rzecz promocji tego regionu.